foto: JStaley401/shutterstock.com

Historia Ashley, młodej suczki pit bulla pokazuje, że nawet najtrudniejsza psia historia może zakończyć się happy endem! Sunia, znaleziona w środku mroźnego stycznia w opuszczonej siedzibie narkomanów, właściwie nie miała szans na przeżycie – pozbawiona jedzenia i wody mogła albo zamarznąć, albo umrzeć z głodu. Na szczęście interwencja młodych ludzi i cudowna postawa nowojorskich strażaków sprawiły, że teraz Ash może cieszyć się szczęśliwym i beztroskim życiem.

Gdyby nie Erica i Michael, ruda i pełna wigoru sunia byłaby skazana na pewną śmierć. To oni znaleźli ją w starej ruinie, a ponieważ nie mogli sami się nią zaopiekować, poprosili o to swoich znajomych ze straży pożarnej Lower East Side. Strażacy zgodzili się tymczasowo zająć wychudzoną i maltretowaną pitbullką, jednak już po trzech dniach sunia na tyle skradła ich serca, że postanowili się z nią nie rozstawać. Ashley – bo tak dostała na imię – w niczym nie przypomina już obleczonego skórą szkieletu ze śladami po gaszonych na ciele papierosach, którym była gdy trafiła do swego nowego domu. Zamiast tego stała się maskotką remizy i gwiazdą Instagrama – jej profil cieszy się coraz większym zainteresowaniem, a publikowane na nim zdjęcia pokazują, że mała świetnie dopasowała się do nowej, choć dość specyficznej rodziny.