foto: Axel Alvarez/shutterstock.com

Opinie na temat lizania ludzi przez psy były, są i będą podzielone. A każda z grup ma swoje żelazne argumenty – dla jednych to rzecz absolutnie niehigieniczna, dla innych to oznaka największej możliwej czułości ze strony zwierzęcia. I choć i jedni i drudzy mają po części rację, najlepiej w tej sytuacji będzie znaleźć złoty środek.

Dwie strony barykady i pozornie żadnej możliwości spotkania gdzieś po środku. No bo jak przekonać tych, którzy twierdzą, że lizanie to najgorsza rzecz z możliwych, że tak naprawdę to objaw pozytywnych i najgłębszych psich uczuć? Przeciwnicy tej formy pieszczot od razu przypominają, że pupil pewnie chwilę przed tym, jak polizał nas, lizał własne genitalia, albo to, co wywąchał i znalazł w trawie. I mają tutaj trochę racji. Ale mają ją również miłośnicy szorstkiego psiego języka – lizanie to jeden z bardziej niezwykłych przejawów psiego uczucia.

Z czym to się… liże?

Okazuje się, że lizanie w psim świecie pełni bardzo ważną rolę. Jedna z teorii dotyczących lizania zakłada, że psy w dużej mierze poznają świat za pomocą smaku i zapachu i dlatego chętnie smakują różnych nowych dla nich rzeczy, w tym skóry. Jednak lizanie przede wszystkim jasno pokazuje hierarchię panującą w danym stadzie – uplasowane niżej jednostki liżą przywódcę by pokazać mu swoją poddańczość i oddanie. Szczeniaki często wykorzystują tę zależność by przypodobać się starszym psom i zaskarbić sobie ich przychylność. Ten gest często rozbraja przeciwnika, pozwala rozładować jego gniew i agresję, dlatego jest istotny również w sytuacjach konfliktowych, gdy jedna ze stron chce uniknąć bezpośredniej konfrontacji. Próbuje wtedy lizać silniejszego i atakującego zwierzaka, by pokazać mu swoje intencje i zadeklarować uległość wobec niego. Jeśli pies liże właściciela czy innych członków rodziny nie jest to nic niepokojącego – to jasne pokazanie, że niezależnie od stopnia rozpieszczenia pupila traktuje on ludzi jako jednostki stojące nad nim w hierarchii domowego stada i będzie im podporządkowany. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy pozwolić psu na takie zachowanie bez ograniczeń – może mieć ono bowiem dość przykre dla nas konsekwencje.

Jedno liźnięcie, milion zarazków

W tej kwestii przeciwnicy psiego lizania mają całkowitą rację – jest to zachowanie bardzo niehigieniczne. Psia ślina, choć według dawnych wierzeń przyspiesza regenerację ran, w rzeczywistości jest siedliskiem niezliczonej ilości zarazków i bakterii. Zupełnie różna od ludzkiej flora bakteryjna naszego pupila sprzyja obecności licznych bakterii zoonotycznych, odpowiedzialnych za przenoszona na człowieka chorób odzwierzęcych. Do najgroźniejszych bakterii zaliczyć można clostridium, salmonella, e.coli a także campylobacter jejuni. Jeśli wywołają one miejscowe podrażnienie, uczulenie czy reakcję alergiczną, będziemy mogli mówić o sporym szczęściu. Jeśli jednak uda im się pokonać barierę ochronną w postaci naszej skóry i wnikną do organizmu, mogą w nim nieźle namieszać. To właśnie z tego powodu tak niebezpieczne jest gdy pies liże nam nos, oczy czy usta i nie powinniśmy mu na to pozwalać. Oczywiście jeśli pies jest regularnie szczepiony i odrobaczany, zagrożenie zarażenia chorobami jest stosunkowo niskie. Jeśli jednak nie przestrzegamy harmonogramu opracowanego przez weterynarza, na własne życzenie narażamy się na spore niebezpieczeństwo.

Złoty środek

Co więc zrobić, gdy nie chcemy ograniczać psiej wylewności albo najzwyczajniej w świecie lubimy dotyk szorstkiego języka na naszej skórze? Oprócz przestrzegania podstawowych zasad higieny i szczepienia naszego pupila, powinniśmy ograniczyć możliwość lizania jedynie do rąk. Możemy je umyć lub zdezynfekować dużo łatwiej i szybciej niż pozostałe części ciała, co dodatkowo zmniejsza ryzyko kontaktu z niechcianymi bakteriami. Ponieważ najgroźniejsze dla nas baterie są pochodzenia kałowego, zadbajmy o to, by pies unikał kontaktu z odchodami – zarówno swoimi jak i tymi, które może znaleźć podczas spacerów. Szczególną uwagę warto również zwrócić na dzieci, które w trakcie zabawy z czworonogiem śmiechem i gwałtownymi ruchami zachęcają go do okazywania uczuć. Lepiej od małego uczyć je, by nie pozwalały się lizać i jednocześnie uczyć psa, by swoje uczucia wyrażał w inny sposób.