Wiele osób na sam widok dobermana czy amstaffa woli przejść na druga stronę ulicy. Są bowiem psy, które swoim wyglądem budzą tylko pozytywne skojarzenia i takie, które poprzez swój eksterier wywołują respekt. Niestety część tych ostatnich zasłużyła sobie w oczach  społeczeństwa na miano ras agresywnych, niebezpiecznych i groźnych. Opinię taką potwierdziło sporządzenie w 1998 roku przez Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji wykazu ras psów agresywnych. Czy słusznie?


Na niechlubnej liście znalazło się 11 ras, pełnych majestatu, powagi i nierzadko imponujących gabarytów. Do uznanych za agresywne należą:

  • amerykański pit bull terrier;
  • pies z Majorki (Perro de Presa Mallorquin);
  • buldog amerykański;
  • dog argentyński;
  • dog kanaryjski (Perro de Presa Canario);
  • tosa inu;
  • rottweiler;
  • akbash dog;
  • anatolian karabash;
  • moskiewski stróżujący;
  • owczarek kaukaski.

Ktoś mógłby zapytać – dlaczego akurat te rasy? Czy ze względu na naturalne predyspozycje? Czy ze względu na dokonywane przez ludzi modyfikacje polegające np. na obcinaniu uszu, by nadać pupilom bardziej “demoniczny” wygląd? Czy może ze względu na rozmiar ciała lub wagę? Tego niestety nie wie nikt – oficjalną podstawą sporządzenia listy były liczne przypadki pogryzień dokonane przez psy wyżej wymienionych ras. W zestawieniu tym ujęte zostały jednak także psy będące mieszańcami danych ras, przypisane do nich na podstawie określonego wyglądu, czyli jedynie “pozostające w typie rasy”. Takie psy, o de facto nieznanym pochodzeniu, nieudokumentowanych przodkach i niekontrolowanym wychowaniu prowadzonym nierzadko przez osoby bez doświadczenia, stały się reprezentantami ras i doprowadził do wyrobienia im określonej etykiety.

Pies psu nierówny

Oprócz uwzględniania w spisie danych o niewiadomym pochodzeniu, problematyczne i wręcz zagadkowe może być również zestawienie na liście ras o wielu skrajnie różnych predyspozycjach. Urzędnicy wymieszali bowiem psy stróżujące, psy przeznaczone do polowań i te szkolone na psy bojowe. Porównanie ich usposobienia może nastręczać niemal tyle samo trudności co porównanie ich wielkości i budowy. Niestety żadne argumenty nie są w stanie przekonać pomysłodawców wykazu i prośby miłośników poszczególnych ras o weryfikację ich obecności na liście nie odniosły jak dotąd żadnego skutku. Co więcej – właściciele czworonogów uwzględnionych w spisie podlegają specjalnemu nadzorowi – każdy z nich, zgodnie z art. 10 pkt 1 Ustawy o ochronie zwierząt musi uzyskać od wójta, burmistrza lub prezydenta swojej miejscowości specjalne zezwolenie. Zezwolenia odnoszą się do prowadzenia hodowli oraz do posiadania psa rasy uznanej za agresywną. Aby uzyskać zezwolenie, należy złożyć w odpowiednim urzędzie następujące dokumenty:

  • wniosek o wydanie zezwolenia na utrzymywanie psa rasy uznawanej za agresywną wraz z takimi danymi, jak rasa, płeć, imię, data urodzenia psa, jego tatuaż lub inne oznakowanie, nr rejestracyjny Związku Kynologicznego w Polsce, rodowód, metrykę czworonoga oraz krótki opis w jakich warunkach trzymany będzie pies (mieszkanie w bloku, dom z ogrodem);
  • kopię rodowodu lub metryki;
  • kopię testów psychicznych psa;
    kopię ukończonych kursów tresury;
  • dowód uiszczenia opłaty skarbowej.

Urzędnicy mogą zezwolenia nie wydać w ogóle lub cofnąć już wydany dokument, jeśli uznają, że czworonóg trzymany będzie w warunkach stanowiących zagrożenie.

Nie taki pies straszny…

Świadomi hodowcy każdej z ras zgodzą się ze stwierdzeniem, że zachowanie psa, jego reakcje i agresja przejawiana w stosunku do ludzi i zwierząt to niestety efekt działania ludzkiego, a nie wrodzone predyspozycje zwierzęcia. Krzyżowanie psów i suk o nieznanym pochodzeniu, nieumiejętne wychowanie szczeniaków, dodatkowe “szczucie” przez wątpliwej klasy trenerów czy wzmacnianie agresji podczas szkolenia do walk to tylko niektóre z działań podejmowanych przez pseudohodowców, których zwierzęta stają się niekiedy gwiazdami mediów.

Pogryzienie dziecka, atak na dorosłego czy zagryzienie innego zwierzęcia to zawsze zachowania godne potępienia, jednak raz jeszcze podkreślić należy, że są one konsekwencją ludzkiego, a nie psiego działania. Dobrym przykładem jest ranking przygotowany przez “Dogs Today” na podstawie ataków psów zanotowanych od 1979 roku. W tym zestawianiu znalazły się co prawda rasy uwzględnione w polskim wykazie (rottweiler i pitt bull), ale tuż obok nich znalazły się tak zaskakujące rasy jak niewielkich rozmiarów jamniki, uznawane za oazę spokoju dogi niemieckie, kudłate i uwielbiane syberian husky czy niezwykle popularne swego czasu boksery. Prawdziwym zaskoczeniem jest jednak nr 1 rankingu – miejsce to zajął niepozorny jack russel terrier, który jest sprawcą największej liczby ataków i pogryzień.

W różnych krajach rankingi obejmują różne rasy, ale niezależnie od szerokości geograficznej zawsze warto pamiętać, że to my sami mamy największy wpływ na zachowanie i reakcje naszego pupila. Z najmilszego szczeniaczka można wychować na groźnego brytana, a ugryzienie psa niewielkich rozmiarów może mieć tak samo tragiczne skutki, jak atak prawdziwego olbrzyma.