foto: Cedric E/shutterstock.com

Gotowa karma to wciąż najczęściej wybierany przez właścicieli sposób karmienia czworonogów. Wynika to często z braku czasu – wystarczy nasypać pachnących ziarenek do miski lub dodać kilka kęsów wyciągniętych z metalowej puszki i możemy cieszyć się z tego, że dostarczamy pupilowi wszystkich najważniejszych składników odżywczych i witamin. A przynajmniej tak nam się wydaje bazując na etykietach i zapewnieniach producentów. Okazuje się jednak, że czasem mają one naprawdę niewiele wspólnego ze stanem faktycznym…

Niestety opublikowane w styczniu 2017 roku wyniki kontroli ogólnie dostępnych karm dla zwierząt są bardzo niepokojące. Wymaganiom jakościowym nie odpowiadało aż 20 przebadanych partii, co stanowi 48,8 proc. wszystkich ocenianych produktów! Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ producenci chętnie wykorzystują wszelkie luki umożliwiające im ukrywanie rzeczywistego składu karm – używają np. zamienników dotyczących nazw danych produktów lub całych ich grup lub zlecają dostarczenie gotowych mieszanek firmom bezpośrednio zajmującym się ubojem zwierząt. Koncerny nie weryfikują dokładnego składu otrzymywanych mięsnych bloków – istotna jest tylko zawartość składników odżywczych, a nie ich pochodzenie.

Mięsna ruletka

Co więc trafia do zwierzęcej karmy? Najczęściej są to te elementy, które nie nadają się do użycia w produktach przeznaczonych dla ludzi. Jelita, wymiona, gałki oczne, śledziona, płuca, nerki czy mózgi to właśnie w dużej mierze tajemnicze „produkty pochodzenia zwierzęcego”, które stanowią największy odsetek wśród składników większości karm. Mięso, do którego – zgodnie z przepisami – zaliczyć można jedynie mięśnie, jest zwyczajnie zbyt drogie, by używać go w masowej produkcji karm, a końcowa cena produktu nie będzie atrakcyjna dla nabywcy. Dlatego też do puszek, paczek i granulek trafiają zwierzęce ogony, rybie płetwy, narządy wewnętrzne zwierząt gospodarskich oraz te części tusz zwierząt rzeźnych, które nie są przeznaczone do spożycia przez ludzi. W karmach suchych używana jest natomiast dość kontrowersyjna mączka mięsno-kostna, która została zakazana w produktach przeznaczonych do spożycia przez ludzi ze względu na niebezpieczeństwo przenoszenia choroby szalonych krów.

Tajemnicze składniki

Ale to nie koniec grzeszków branży produkującej karmę dla naszych pupili – choć producenci zaprzestają stosowania problematycznych składników, chętnie wykorzystują elementy tak zwanych wycofanych środków spożywczych. Są to takie produkty, które co prawda wykonano zgodnie z unijnymi normami żywności przeznaczonej dla ludzi, jednak są one już przeterminowane lub posiadają wady fabryczne. Zaliczamy do nich problemy w trakcie transportu, produkcji lub pakowania, które nie stwarzają ryzyka w kontekście podawania tej żywności w formie paszy http://www.readyatdawn.com. Dodatkowo do karm trafić mogą również resztki z restauracji czy stołówek, a nawet zużyty olej z fast foodów. I choć dla nas te produkty są obrzydliwe, dla zwierząt liczą się przede wszystkim zawarte w nich składniki odżywcze.

Magia etykiety

Jeśli jednak ciągle uważamy gotową karmę za optymalne rozwiązanie dla czworonoga, zapoznajmy się z najpopularniejszymi zabiegami stosowanymi przez producentów w zapisie składu ich produktu.
Czytając etykiety pamiętajmy, że jeśli chodzi o zawartość mięsa w karmie spotkać możemy cztery oznaczenia:
– sformułowanie „o smaku…” oznacza, że karma wcale nie musi zawierać mięsa podanego w nazwie, a jedynie jego substytuty lub aromaty. — karma nie musi zawierać mięsa podanego w nazwie
– adnotacja „z… ” oznacza, że karma musi zawierać minimum 4 procent deklarowanego składnika
– dopisek „bogata w…” oznacza całe bogactwo, bo aż 14 procent składnika określonego w nazwie
– z kolei „danie” to przysmak o zawartości 26 procent danego składnika

Pamiętajmy jednak, że nawet w przypadku wysokiej zawartości określonego gatunku mięsa czy ryb, zwykle nie jest to mięso, a jedynie produkty pochodzenia zwierzęcego. Nawet użyte w produkcji „mięso świeże” nie jest tym, jakie nam się wydaje – poddawane jest bowiem tak skomplikowanej obróbce i procesom, że finalnie jego ilość użyta w karmie może znacząco odbiegać od tej deklarowanej na początku.

Ze względu na sporo kontrowersji i wciąż nierozstrzygnięte ostatecznie kwestie regulujące procesy produkcyjne, warto rozważyć zmianę sposobu żywienia psa i przejście np. na dietę BARF. Jak to zrobić i na czym polega to tajemnicze menu, przeczytacie tutaj.